Kronika doświadczenia misyjnego
Akademickiego Koła Misjologicznego w "Domu Pokoju"

8.08.2013

7 sierpnia (środa) - koniec Ramadanu


Dziś wyjątkowo mogliśmy (niektórzy) odespać nieprzespane noce :P, ponieważ dzień zaczęliśmy wspólną jutrznią o 7:45. Następnie było śniadanie. Mszę Świętą mieliśmy na ten dzień zaplanowaną w  "Pater Noster" o 9:00, więc po śniadanku ruszyliśmy pełną parą do Kościoła. Nie bylibyśmy sobą, gdybyśmy trafili  do punktu docelowego bez małego zgubienia drogi. Na szczęście pomógł nam muzułmański chłopiec  :)



...aż w końcu dotarliśmy do celu :)


Każdy z nas był z tego bardzo zadowolony...


Msza w "Pater Noster" była wyjątkowa. W skromnym kościółku ks. Maciej przeczytał koniec Ewangelii wg, św.Łukasza o Wniebowstąpieniu. 





 Niespodziewanie podczas mszy świętej mieliśmy gości. Zawitali do nas turyści z San Logos. Gdy zaczęliśmy wspólnie modlić się "Ojcze Nasz" po łacinie, oni włączyli się we własnym języku. Będąc w takim kościele, gdzie jest pełno tablic we wszystkich językach świata, umieliśmy się zjednoczyć w modlitwie.

Kilkadziesiąt osób przyjęło Komunie Świętą, która była przeznaczona tylko dla nas- ku naszemu zdziwieniu stał się cud i Pan Jezus nakarmił nas wszystkich swoim Ciałem i Krwią. Idealnie dla każdego wystarczyło, bowiem dla Boga nie ma nic niemożliwego.


Tablice znajdowały się na każdej ścianie w Świątyni i na wszystkich murach wokół niej...




Po długim poszukiwaniu przez dziewczyny tabliczki z naszym ojczystym języku, w końcu udało się odnaleźć POLSKĘ :) 


Po obejrzeniu tabliczek i nauczeniu się Modlitwy Pańskiej w kilku ciekawych językach jak Swahili, po wyjściu za mury zobaczyliśmy na ziemiach muzułmańskich flagę żydowską. Co jest grane??! Jak to możłiwe i czemu ciągle ona wisi cały rok u Żyda na balkonie??? Nikt nie znał odpowiedzi. Dopiero siostra Donata i nowa wolontariuszka Madzia opowiedziały nam historię tej flagi. 

Muzułmanin potrzebował bardzo pilnie pieniędzy i sprzedał swoją posiadłość żydowi. Gdy rodzina muzułmanina  dowiedziała się, co uczynił, zamordowali go.. Na Górze Oliwnej jest niesamowita walka o ziemię i każda jej część jest bardzo ważna. Dlatego żydzi i arabowie o nią ciągle walczą. Na pamiątkę, że żydowska rodzina przejęła nieruchomość muzułmańską do dziś mają wywieszoną flagę.


Wracając do domu, poszliśmy na miejsce, gdzie Chrystus WNIEBOWSTĄPIŁ. Najgorsze jest to, że jest to jeden z najważniejszych obiektów dla Chrześcijan, a  Muzułmanie przejęli ten obiekt. Można w tym miejscu odprawiać tylko raz w roku mszę św., w uroczystość Wniebowstąpienia.




Do Domu Pokoju wróciliśmy o 10:40 i powróciliśmy do pracy. Mieliśmy niespełna 2 godziny przed obiadem, aby cokolwiek zrobić, bo na popołudnie już było ustalone wyjście, dlatego ostro ruszyliśmy z miejsca. 


Rafał, Madzia, Ania i Paulina robili murek, obklejając go kafelkami. Reszta część grupy poszła natomiast pomalować bramę.


Zosia razem z ekipą murarską zmaga się od wczoraj z bliskim kontaktem kleju i kafelek, ale dzisiaj ominęła ją ta frajda, bo musiała przygotować obiad wraz z siostrą Lidią i dzięki temu zrobiły coś bardzo dobrego... PIZZA


PIZZA bardzo dobrze zadziałała na co niektórych, nawet jej składniki wybieliły Ani zęby :)


Dziś wyjątkowo podczas sjesty ksiądz pozwolił pracować chętnym. Tak więc Ela poszła do garażu zrobić porządek, Ania i Paulina naszywały numerki na pościele i poszewki, a Rafał przygotowywał garderobę dzieci do malowania, czyli szpachlowanie i szlifowanie szorstkich powierzchni na gładkie .

O godzinie 17:00 byliśmy umówieni w Nowym Domu Polskim na opowiedzenie skąd, jak i dlaczego stworzyły siostry Elżbietanki ośrodek dla pielgrzymów z Polski.

Siostry zaprowadziły nas do kaplicy, a potem zaprosiły na skosztowanie zimnych napojów i lodów, co przy takiej temperaturze i słońcu jest wskazane:)



 Po mile spędzonym czasie cała ekipa powróciła na kolacje do HOME OF PEACE.
Ale po kolacji kolejne wyjście- odwiedziliśmy Stary Dom Polski.. Przed bramą Starego Domu zobaczyliśmy małego, słodkiego kotka. Tak się cieszył, że jest koniec Ramadanu - mógł oblizywać się po obfitym posiłku.

Niektórzy napotkali przy drodze informacje o swoim zawodzie. Na pewno szukają dodatkowych polskich rąk do pracy i z pewnością szukają pani magister Madzi Plekan :) 


Na miejscu siostry Elżbietanki w składzie: s. Fabiola, s. Michaela i s. Sylwestra bardzo gościnnie nas przyjęły. W sumie są w starym domu 4 siostry, ale s. Bolesława, źle się czuła i położyła się wcześniej spać.

Zosia próbowała zająć miejsce siedzące, ale nie było to łatwe, przy takiej ilości ludzi.


Wznieśliśmy również wspólnie toast sokiem oraz zaśpiewaliśmy "Plurimos annos", bo dwie siostry obchodziły dzisiaj 25- lecie ślubów wieczystych i akurat MY mieliśmy takie szczęście, by razem z Nimi to uczcić :)





Po wspólnym zdjęciu, czas na SHOW. Dziś był koniec ramadanu i pięknie mogliśmy  z wami, drodzy czytelnicy, podzielić się emocjami jakie nas towarzyszyły w tych wiekopomnych chwilach.

Udało się w końcu nagrać cały proces wybuchu czarnego dymku, który był we wcześniejszych postach wspominany:





Idąc uliczkami, widzieliśmy świętujących muzułmanów przy dźwiękach muzyki. Oto takim radosnym sposobem powróciliśmy do domu, by zakończyć dzień z Bogiem odmawiając Kompletę i wspólnie podsumowując dzień pełen wrażeń. 


Był to ostatni wpis Rafała na tym blogu- zamieszczając pierwsze video- mam nadzieję, że każdy będzie mógł to odtworzyć i poczuć Ducha Jerozolimy. 

Pozdrawiam wszystkich czytelników, nasze rodziny, przyjaciół, znajomych, którzy łączą się z nami drogą internetową. Już niedługo się z Wami wszystkimi zobaczymy, bo powrót jest tuż tuż...

Rafał :)

2 komentarze:

  1. Chryste Panie, ciężka praca misyjna? Tylko kilka godzin dziennie pracy, modlitwa i jedzenie. Co za obłuda...

    OdpowiedzUsuń
  2. Praca misyjna to przede wszystkim dawanie świadectwa swoją obecnością. I w takim kontekście należy rozpatrywać ten wyjazd. Powodzenia AKMowicze! :) jesteśmy z Wami!

    OdpowiedzUsuń