Korzystając z żydowskich udogodnień komunikacyjnych, wyruszyliśmy w podróż tramwajem do Ein Karem, by tam odwiedzić Kościół Narodzenia Świętego Jana Chrzciciela oraz przeżyć wspólnie niedzielną mszę świętą.
W czasie drogi, męska część naszego grona, z miłą chęcią przejęła panujące tutaj obyczaje związane z szacunkiem względem płci żeńskiej...
...i tak odpoczywali mężczyżni:
a tak, rzecz jasna- kobiety:
Koniec końców, udało nam się dotrzeć do celu:)
(miejsce narodzenia oraz kościół świętego Jana Chrzciciela)
Następnie udaliśmy się do Koscioła Nawiedzenia Świętej Elżbiety. Właśnie w tym miescu, Matka Boża odwiedziła swą krewną i nienarodzonego jeszcze Jana Chrzciciela.
Na miejscu uczestniczyliśmy we Mszy Świętej odprawionej przez naszego Ojca- x.Macieja i Wuja x.Marcina ;-)
Po przeżytej Eucharystii, ze skwierczącą w upale skórą, natknęliśmy przypadkiem na włoskie lody.... nie było litości!;-) Czekolada, tiramisu, nutella, pistacja, marakuja i inne smaki trafiły wprost do naszych żuwaczek!
Co poniektórzy ucięli sobie z tej okazji małą drzemkę...
Skosztowaliśmy też swieżo wyciskanych soków z granatu, przez bardzo uprzejmą Włoszko-Polko-Żydówkę:-)
Zregenerowani i napełnieni pokładami nowej energii, udaliśmy się do Yad Vashem- muzeum poświęconego żydowskim ofiarom Holokaustu.
Po zwiedzaniu powrócilimy do naszego miasta Jerusalem, by złożyć wizytę w Grobie Pańskim, po którym otrzymaliśmy czas wolny na zwiedzanie.
Dzień zakończyliśmy jak to mamy w zwyczaju- spotkaniem z Chrystusem w Przenajświętrzym Sakramencie oraz podsumowaniem, jak się okazało nie tylko dnia- lecz całego tygodnia. Wykończeni dysputą, zatonęliśmy w czeluściach naszych śpiworów...
~Zosia~
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz