Kronika doświadczenia misyjnego
Akademickiego Koła Misjologicznego w "Domu Pokoju"

24.07.2013

23 lipca (wtorek) - Kolejny dzień z Jerusalem w tle

Nasz dzisiejszy dzień, po jutrzni i szybkim śniadaniu, rozpoczęliśmy od Eucharystii w kościele Dominus Flevit. Wsłuchując się w słowa płaczącego nad Jerozolimą Jezusa: „Bo przyjdą na ciebie dni, gdy twoi nieprzyjaciele otoczą cię wałem, oblegną cię i ścisną zewsząd […] za to, żeś nie rozpoznało czasu twojego nawiedzenia”, doświadczyliśmy ich niezwykłej aktualności. Z żalem patrzyliśmy na miasto i jego mieszkańców nie potrafiących uwierzyć, że Mesjasz objawił się już ponad 2000 lat temu. 




Następnie udaliśmy się do domu, by oddać się naszym codziennym obowiązkom. Część z nas ruszyła do pracy na dachu i dzielnie się spisała, bo zakończyła pierwsze malowanie fug.



Jednak nasza radość była przedwczesna, bo się później okazało, że dach przecieka jeszcze w innym miejscu, więc na popołudniowej zmianie Madzia i Rafał rozpoczęli skrobanie kolejnej dachowej powierzchni.

Inny dział dzisiejszych prac dotyczył ogrodu, na którym przez cały dzień bez zamiany na inną pracę prym wiodła Ela. Poza zagrabianiem igieł i szyszek, nie obyło się bez prac na wysokościach...



 (niestety mimo dużego wzrostu, nie udało się przeprowadzić z pozycji naziemnej,
co sugerowała Siostra Lidia :)


(ekipa wspierająca)


(efekt końcowy :)

Wszystkie dzisiejsze prace ogrodowe zostały zwieńczone dwoma wielkimi ogniskami.





Podczas tych prac plenerowych poznaliśmy kolejnego mieszkańca Domu Pokoju :)



Natomiast Zosia i Paulina zajęły się ogarnianiem domu i ogromnych stert naszego prania, którego się już sporo nazbierało przez miniony tydzień.

Przed południem, a w zasadzie już zaraz po Eucharystii, Madzia wraz z naszymi Księżmi udała się załatwiać sprawy na mieście, które dotyczyły wymiany walut, zakupienia znaczków na kartki pocztowe i zarezerwowania samochodów na planowaną weekendową wyprawę. Jednak to ostatnie zadanie nie przyszło tak łatwo… Zeszło kilka godzin zanim wszystko ogarnęliśmy. Na szczęście w sukurs przybył nam ojciec Jerzy Kraj, do którego po pomoc udaliśmy się do Centrum Informacji Chrześcijańskiej. Następnie z nim udaliśmy się do wypożyczalni (już trzeciej tego dnia) i sfinalizowaliśmy wynajem pojazdów. W drodze powrotnej trafiliśmy na hurtownię owoców i zakupiliśmy kiść bananów, czym sprawiliśmy wielką radość pozostałej naszej ekipie.



Wieczór również upłynął pracowicie, bowiem rozpoczęliśmy pierwszą fazę przygotowań Pakietów Pokoju, a mianowicie zrywanie i suszenie listków oliwnych.








Po tej akcji odmówiliśmy wspólnie nieszpory, podsumowaliśmy dzień i w ramach dobranocki obejrzeliśmy film dokumentalny o Małej Arabce, który otrzymaliśmy od Sióstr Karmelitanek z Betlejem.

I tak pełni wrażeń dobrnęliśmy do końca kolejnego pięknego dnia…

x. Maciej

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz