Kronika doświadczenia misyjnego
Akademickiego Koła Misjologicznego w "Domu Pokoju"

29.07.2013

28 lipca (niedziela) - Galilea

Dzień zaczęliśmy również ze wspólnotą Mondo X, tym razem oprowadzili nas po swojej posesji, pokazując ogród i zwierzęta, które hodują. Jednym z podstawowych zadań każdego we wspólnocie jest praca, tu na Górze Tabor prowadzą dom dla pielgrzymów i restaurację (do której wykorzystują owoce, warzywa i mięso z własnych hodowli), a także sklep (którego głównym zadaniem nie jest zarobek, ale kontakt z ludźmi, tak by wyłapać tych ludzi, którzy mogliby potrzebować pomocy w walce ze swoimi nałogami).






Potem udaliśmy się do Kościoła, żeby odmówić jutrznię i szybko go zwiedzić.




Wychodząc z kościoła natknęliśmy się na grupę protestanckich pielgrzymów z Indii, dla których staliśmy się ogromną atrakcją i każdy chciał mieć z nami zdjęcie :D



Następnie wyruszyliśmy w dalszą podróż po Galilei – pierwszym z miejsc była Tabgha. Normalnie w niedzielę kościół jest zamknięty, ale wczoraj w Kanie przekonaliśmy się, że nie ma rzeczy niemożliwych, więc postanowiliśmy spróbować. Przyjechaliśmy, brama była zamknięta, nie było żadnego dzwonka… Ale po chwili pojawiła się jakaś dziewczyna z kluczem i nam otworzyła :) Benedyktyn, na którego się natknęliśmy troszeczkę się zdziwił naszą obecnością, ale po chwili tłumaczenia i przedstawienia, kim jesteśmy, pozwolił nam wejść do kościoła i troszkę się pomodlić. Tak więc kolejna mission: possibile za nami :D



Kolejnym punktem programu była Msza Święta nad jeziorem Galilejskim, przy Kościele Prymatu Piotra.





Dalej udaliśmy się do Kafarnaum, gdzie znajduje się kościół oraz ruiny synagogi.



Następnie pojechaliśmy na Górę Błogosławieństw.


Chcieliśmy też odwiedzić Domus Galilaeae, jednakże tutaj nie udało nam się wejść do środka…


Ostatnim miejscem, do którego się udaliśmy była Hajfa. Najpierw poszliśmy do Kościoła na Karmelu (i tu kolejna mission:possibile – kilka osób chciało kupić szkaplerze, sklepik był zamknięty, ale po zagadaniu z o. Arnoldem, na którego akurat się natknęliśmy , okazało się, że i to jakoś da się załatwić, mimo że nic na to początkowo nie wskazywało ;)).



Po tych wszystkich duchowych przeżyciach, przyszedł czas na coś dla ciała, czyli kąpiel w morzu! Jedni zażywali jej dobrowolnie, a inni zostali delikatnie zachęceni...



A po kąpieli niestety trzeba było zakończyć nasz wyjazdowy weekend i wrócić do domu...


Dzień zakończyliśmy pożegnaniem Wuja Marcina, który niestety musi wracać do Polski... Dziękujemy bardzo za te 2 tygodnie z nami! :)


Madzia

2 komentarze:

  1. Bogu chwała za Tabghę i Hajfę:)
    Pozazdrościć kąpieli choć u nas pogoda prawie jak w Galilei - 37stopni:)
    Pozdrawiam serdecznie!
    z Panem Bogiem!
    Jaro

    OdpowiedzUsuń
  2. Teraz już z pociągu myślami powracam na naszą Górę i do was!!! Dziękuję za Wasze zaangażowanie i za zasluchanie zwłaszcza wczoraj!!! do teraz mam przed oczyma te kamienie, jezioro, Ewangelię i was pytajacych i rozwazajacych!!! Pozdrawiam na czas pracy i kontemplacji!!! Wspomnijcie czasami w modlitwie Wujka zwłaszcza przy Wieczerniku... no i pamietajcie with God all things are possible;-)

    OdpowiedzUsuń