Kronika doświadczenia misyjnego
Akademickiego Koła Misjologicznego w "Domu Pokoju"

1.08.2013

31 lipca (środa)- Dzisiaj w Betlejem...

Dzień zaczęliśmy wspólną Jutrznią o poranku na dachu naszego domu. Prawie zaraz po śniadaniu wyruszyliśmy w stronę Dworca Autobusowego, by udać się do Betlejem.
Z uśmiechem na twarzach, pełni radości i zapału pojechaliśmy autobusem nr 21 do Betlejem. Pierwszym punktem naszego całodniowego wypadu była Msza Święta w Klasztorze sióstr Karmelitanek.

Po Mszy każdy z nas mógł pomodlić się przy relikwiach Małej Arabki - bł. Marii od Jezusa Ukrzyżowanego, zakładając na siebie pelerynę od habitu błogosławionej.
niektórym nawet było do twarzy...:)
                       

Po spokojnym czasie modlitwy i odwiedzinach w sklepiku udaliśmy się na spotkanie z siostrą Marią - Polką, która jest w Betlejem już od 2000 roku. Siostra opowiedziała nam o Małej Arabce, oraz o tym jak sama znalazła się w Betlejemskim Klasztorze.

Po posileniu się w rozmównicy ruszyliśmy w stronę Bazyliki Narodzenia Pana Jezusa. 

          





W Bazylice mogliśmy w ciszy, bez pośpiechu, bez natłoku pielgrzymów pomodlić się przy tym miejscu gdzie na świat przyszedł Chrystus.
  


Po wyjściu z bazyliki okazało się, że czeka na nas Rony, po wspólnym zdjęciu poszliśmy jeszcze do Groty Mlecznej, gdzie wedłu Tradycji mieszkała Święta Rodzina po narodzeniu się Jezusa.
 Po czasie modlitwy nadszedł czas długo oczekiwanych zakupów u Roniego, które opatrzone były następującymi hasłami: "Duży ksiądz - duży rabat", "Mały ksiądz - małe ceny", "Gruby ksiądz - wszystko za darmo" i polski akcent: "U nas ceny jak w Biedronce". Szał zakupowy trwał pewno ponad godzinę...
                     

"Duży ksiądz - duży rabat" - w praktyce:)
 Po szaleństwie zakupów, Brat Ananiasz - Franciszkanin, oprowadził nas po bazylice Narodzenia, wyjaśnił nam które fragmenty należą do Katolików, które do Greków, a które do Ormian. Opowiedział nam także jak wygląda normalny dzień w życiu zakonników posługujących w Betlejem, jak muszą codziennie sprzątać fragmenty, które są pod ich opieką, by zaznaczyć swoją obecność w tej światyni...

Następnie udaliśmy się do Sióstr Elżbietanek w Betlejem. Tam po posileniu się bawiliśmy się dziećmi, które są pod opieką sióstr. Czas ten był dość wyczerpujący, ale pełen radości (nie tylko dla dzieci:)
                             
                                                                                                
...:)
  Po zabawie z dziećmi,  czy też dzieci z nami wyruszyliśmy Jerozolimy. Powrót niestety nie należał do najprzyjemniejszych, w Check Point czekaliśmy 45 minut...ale cóż...w Home of Peace czekał już na nas Ojciec Jerzy, który przyjechał pożegnać się ponieważ udaje się na urlop do Polski.
Dobry deser lodowy przygotowany wspólnymi siłami był wspaniałym zakończeniem dość męczącego dnia. Męczącego - ale PIĘKNEGO!:)

       

kl. Piotr




2 komentarze:

  1. Ja też doswiadczam teraz permanentej obecnosci 21 dzieci choc mówią po polsku to niekiedy wydaje sie ze te w Betlejem po angielsku kumaja szybciej ;-) pogoda jest zupełnie inna chmury z deszczem na przemian z parnym upalem!!! Pamiętam o was w modlitwie u stóp Matki!!! Z serca pozdrawiam duzych i malych grubych i chudych JEDNAKOWO ;-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Zacny Ks Wujku!
    Czujemy się zaszczyceni powyższym komentarzem... nie umiemy słowami wyrazić tego, co się rodzi w naszym wnętrzu po przeczytaniu ks wpisu... Cieszymy się, że spędza ks czas z dziećmi. ALE patologiczne dzieci (my!) czujemy się opuszczeni! ach... jak żyć?
    Z pamięcią w modlitwie, dziś szczególnie w Wieczerniku,
    AKM Jerozolima 2013

    OdpowiedzUsuń